Szczegóły jego życiorysu pozostają nieznane, a daty urodzenia i śmierci niepewne. Pochodził z podkrakowskich Proszowic. Niektóre źródła sugerują, że był szlachcicem[1][2].
Słynął z ciętego dowcipu, nie oszczędzał władców w ocenie decyzji politycznych. Król Zygmunt Stary tolerował jego żartobliwe uwagi, które były odbierane przez dworzan jako trafne aluzje polityczne. Historyk Marcin Bielski w wydanej w 1579 roku Kronice polskiej (księga V) przedstawia pod rokiem 1533 dwie związane ze Stańczykiem anegdoty. W jednej z nich celnie wypomniał on królowi Zygmuntowi Staremu dopuszczenie do utraty Smoleńska, ważnej twierdzy na wschodzie państwa polsko-litewskiego. W beletryzowanej biografii błazna Kraszewski opisuje tę anegdotę:
Często widziano jak chodził po ulicach Krakowa w dziwnym stroju szachowanym, z czapką uszatą i pałką w ręku. Chłopcy uliczni biegli za nim krzycząc, skubali go i wyśmiewali. Raz nawet całkiem go z opończy obdarli. Za powrotem do zamku, król śmiał się z niego, że się dał obedrzéć ulicznikom.
– Ciebie, królu, – odpowiedział – gorzéj drą; wydarto ci Smoleńsk, a milczysz[2].
Pod tym samym rokiem 1533 Bielski w swojej Kronice, podaje inną anegdotę. Zygmunt Stary otrzymał z Litwy przywiezionego w skrzyni niedźwiedzia, którego wypuszczono w Puszczy Niepołomickiej i urządzono na niego huczne polowanie. Niedźwiedź zaatakował obóz i wielu dworzan rzuciło się do ucieczki, a królowa Bona, która była wówczas w ciąży, poroniła syna Olbrachta, co przyczyniło się do wymarcia dynastii Jagiellonów po śmierci Zygmunta Augusta.
Gdy król wyśmiewał Stańczyka, że w Niepołomicach uciekał przed niedźwiedziem jak błazen, a nie jak rycerz, ten mu odrzekł:
Większy to błazen, co mając niedźwiedzia w skrzyni puszcza go na swoją szkodę[3][4].
Jak podaje Bielski, odpowiedzi Stańczyka potraktowano wówczas jako aluzję. Zapisał on: „Owa z błazny szkoda panom żartować, bo prawdę radzi żartem rzeką. Jako to Stańczyk był błazen osobliwy”[3]. W dawniejszych opracowaniach, zwłaszcza z okresu PRL, słowa o niedźwiedziu odnoszono do hołdu pruskiego z 1525 roku. Jednak kontekst kroniki Bielskiego wskazuje, że w obu anegdotach chodziło raczej o pozwolenie księciu moskiewskiemu (tradycyjny symbol niedźwiedzia) na utrzymanie Smoleńska, pomimo przewagi militarnej i wielkiego zwycięstwa pod Orszą[5].
Dzięki podobnym uwagom Stańczyk uważany był za wielkiego patriotę, człowieka wykształconego i zorientowanego na arenie politycznej. Z czasem słowom Stańczyka wypowiedzianym w Niepołomicach przypisywano wręcz prorocze znaczenie. Miał on rzekomo obwiniać króla o wypuszczenie niedźwiedzia na szkodę własnej dynastii i przyczynienie się tym do upadku Rzeczypospolitej[6].
W XIX wieku postać jagiellońskiego błazna-filozofa spopularyzowali min. Julian Ursyn Niemcewicz (Jan z Tęczyna, 1825) oraz Józef Ignacy Kraszewski (Stańczyk: biografia, 1839 i Stańczykowa kronika, 1841).
↑Jerzy Ziomek: Renesans. Wyd. XI - 5 dodruk. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2012, s. 87–88, seria: Wielka Historia Literatury Polskiej. ISBN 978-83-01-13843-1.
↑Królowa Bona [online], FilmPolski [dostęp 2021-05-27](pol.).
Bibliografia
Wielka Encyklopedia Powszechna PWN. T. X. Warszawa: PWN, 1968, s. 794.